Seksualność na przestrzeni wieków objawiała się w różny sposób. Na przykład babilońska bogini Isztar oddawała się prostytucji, a stosunek analny z mężczyzną miał przynosić szczęście. Homoseksualizm uważany był zresztą w wielu regionach świata w starożytności za normę. Z kolei judeochrześcijański Bóg był i jest przedstawiany jako mężczyzna, ale – w odróżnieniu na przykład od bogów greckich – bez seksualnych przymiotów.
PŁEĆ A RELIGIA w średniowieczu
W judaizmie i potem chrześcijaństwie nieobyczajność uznawano nie tylko za naruszenie normy obyczajowej, ale także jako grzech. Na przykład św. Paweł (popularny w średniowieczu) uznawał, że nierząd, cudzołóstwo, lubieżne praktyki przy stosunku płciowym i męski homoseksualizm są niemal tak ciężkimi grzechami jak zabójstwo. Twierdził, że każdy powinien mieć męża/żonę, by ustrzec się od nieobyczajności.
Do połowy średniowiecza uważano, że kobieta nie jest w stanie panować nad swoimi popędami seksualnymi, a winę za to ponoszą emocje. Ówczesne ascetki szły więc za naukami św. Pawła do klasztorów, uchylając się od małżeństwa. Życie w czystości oznaczało, że były w stanie posiąść „męską cnotliwość”. Choć dzięki zakonom kobiety wreszcie spotkały się z uznaniem Kościoła, wciąż pozostawały pod męskim nadzorem.
Dopiero w XIII w. św. Tomasz, nawiązując do tradycji rzymskiej, „obdarzył” kobietę odpowiedzialnością za swoje czyny w sferze seksualności. Mężczyzna nie był już jej potrzebny, by osiągnąć świętość.
SEKS w średniowieczu. Co obkładano pokutą?
W wczesnym średniowieczu za grzeszne uznawano praktycznie wszystkie praktyki seksualne, które nie wiązały się z prokreacją w małżeństwie.
Za zło konieczne uznawano jedynie męskie wizyty w domu publicznym. Niezaspokojony popęd mógł bowiem zaburzyć społeczny porządek: doprowadzić do przemocy lub dewiacji.
Potępienia mogli się spodziewać na pewno ci, którzy praktykowali stosunki homoseksualne, oralne lub analne. Niektórzy naukowcy przypuszczają, że poprzez pokutę realizowano sadomasochizm. Niewiele wiemy jednak o praktykach seksualnych wczesnego średniowiecza.
Z życia religijnego dyskwalifikować mogła też fizjologia, na przykład menstruacja. Podczas okresu mężczyzna nie mógł nawet spać z kobietą w jednym łóżku. Również nocna polucja karana była zakazem przyjęcia sakramentu.
Karą kościelną zagrożone były wszystkie pozycje seksualne poza misjonarską. Współżycie „od tyłu” uznawano za zwierzęce, z kolei „na górze” seks uprawiały tylko czarownice z diabłem.
SEKS w pełnym średniowieczu
W tym okresie nastąpiła przemiana kulturowa. Kult ascetyzmu został wyparty przez uczuciową miłość dworską. Istniała ona między ludźmi zawsze, ale nie uważano do tej pory, by była warta opisywania.
Za właściwe społecznie wciąż uznawano to, że kobieta powinna czekać ze stosunkiem do ślubu, a mężczyzna – odwrotnie – musiał dowieźć silnego charakteru dzięki podbojom seksualnym w młodości. Stosunek płciowy zobowiązywał go do dominacji w łóżku.
Co istotne, romantyczna miłość dworska nie odnosiła się do małżeństwa – ta sfera pozbawiona była erotyki. Koncepcja ślubu z miłości to wynalazek przełomu XIX i XX w. Oczywiście, z pewnością wiele małżonków się kochało, ba, nawet eksperymentowało w łóżku. Nie było to jednak coś ani obowiązkowego, ani godnego utrwalenia na piśmie, które pozostałoby do dzisiejszych czasów.
SEKS u progu renesansu
W późnym średniowieczu społeczeństwo zaakceptowało ludzką seksualność. Coraz częściej temat pojawia się w aktach sądowych (co wynika też z tego, że powstawało ich więcej). Na przykład w XIV-wiecznym protokole ze wsi w Pirenejach znajdują się opisy dotyczące miłości, oczekiwania, przywiązania, a także związków sprzedajnych.
Co istotne, wreszcie zaakceptowano przyjemność czerpaną z seksu oraz równe prawa i obowiązki małżonków. Nie dyskryminowano kobiet podczas menstruacji, a nawet niekiedy usprawiedliwiano stosunek w tym czasie („dla ustrzeżenia się przed czymś gorszym”, a więc zapewne przed wyjściem męża do innej kobiety).
Kościół ustami kaznodziejów wciąż jednak głosił, że kobiety powinny być skromne. Bernad ze Sieny (ok. 1420 r.) głosił, że nie mogą one: pokazywać się mężowi nago, pozwalać patrzeć mu na swoje (żony) genitalia i dotykać ich ręką. Powinny natomiast odmawiać zdrożnym zachciankom męża i kontrolować pozycje seksualne. Ułożenia inne niż misjonarskie były jednak uzasadniane w nadzwyczajnych okolicznościach, np. otyłości męża.
Z kolei za św. Hieronimem głoszono, że grzechem i bezwstydem jest kochać żonę namiętnie jak kochankę czy ladacznicę. Jak było w praktyce – tego nie wiemy.
Na akty homoseksualne patrzono łaskawszym okiem niż dotychczas, ale tylko w przypadku, gdy dotyczyły młodych chłopców wysłanych na naukę do miasta lub klasztoru. Penetrującym mógł być tylko starszy mężczyzna (motyw relacji mentor-uczeń wywodzi się ze starożytnej Grecji). Wciąż potępiana była sodomia jako rozwiązłość płciowa.
Surowo nie karano także gwałtów. Zakładano bowiem, że ofiary zwykle były zainteresowane aktem, zwłaszcza w przypadku, gdy wskutek napaści rodziło się dziecko. Oznaczało to, że kobieta miała orgazm, a to jest równoznaczne z przyjemnością (dziś wiemy, że to kompletna bzdura).
Na rozluźnienie obyczajów Kościół przymykał oko.
Za: Prof. Wolfgang Reinhard, „Życie po europejsku”, Wydawnictwo Naukowe PWN, 2009, tł. Jacek Antkowiak, red. naukowy prof. Wojciech Józef Burszta
Ikon. Boccaccio, Decameron, XV w.
Kommentare