top of page

Pudding wiśniowy


Przepis z XIV-to wiecznego manuskryptu "The Forme of Cury". Niełatwy, bo podano składniki, ale co, ile - to już na oko.

Proporcje wg mojego testowania:

- wiśnie (ja miałem paczkę 450 g mrożonych) - wino białe półsłodkie (niecała szklanka) - masło (2 łyżki) - środki z białego pieczywa (ja miałem z 4 kajzerek normalnej wielkości) - cukier (4 łyżeczki)


Wiśnie (mrożone się dobrze sprawdzają, bo wydrylowane i już puszczały sok) rozgniatamy i razem z sokiem wrzucamy do garnka. Gotujemy, aż zaczną się rozpadać, podlewamy winem w takiej ilości, żeby cały czas były mokre. Gdy rozgotują się do miękkości, to blendujemy lub przecieramy przez sito i wrzucamy z powrotem do garnka. Dosypujemy cukru tyle, żeby było słodkie (nie mdląco słodkie, ale dość intensywnie, bo słodycz ma później stłumić chlebowy posmak).


Dolewamy wina i gotujemy cały czas na małym ogniu, aż uzyska konsystencję skondensowanego mleka. Wtedy dodajemy i rozpuszczamy masło, cały czas mieszając. Dosypujemy środki z białego pieczywa po trochu, aż będzie się rozgotowywać i zagęszczać pudding. Docelowo wsypujemy tyle, żeby miało to konsystencję kleju do tapet :) a dodane pieczywo całkowicie się rozpuści.


Zestawiamy z ognia do przestygnięcia, w tym czasie gluten z pieczywa zacznie wiązać i jeszcze trochę zagęści całość. Przekładamy do foremek, miseczek i odstawiamy w chłodne miejsce do całkowitego wystudzenia.

W oryginalnym przepisie jest wzmianka, żeby posypać to jadalnymi płatkami kwiatów, ale że ogródka nie mam, a miejskie się nie nadają, to poszły orzechy i miód.


W wersji dla dzieci lub niepijących wino można zastąpić sokiem z białych winogron.



16 wyświetleń0 komentarzy

Ostatnie posty

Zobacz wszystkie
bottom of page