Łuki na polu bitwy były domeną prostych żołnierzy, których średniowieczne rycerstwo traktowało jako niehonorowych zbirów. Powód? Zabijali szlachetnych ludzi na odległość. Nie znaczy to jednak, że wysoko urodzeni (noblemen) nic o łukach nie wiedzieli. W końcu łucznictwo było ich ulubionym sportem rozrywkowym.
NORMAŃSKA MIŁOŚĆ Przykładem są normańscy królowie, którzy wygospodarowali znaczną część swoich ziem na obszary do polowań z łuku. Kroniki przypominają choćby Williama Zdobywcę (XI w.), któremu podczas wyprawy na polowanie skończyły się strzały. Zauważył wtedy pewnego kowala o imieniu William, który niestety nie wiedział, jak wykuwać groty. Na prośbę króla wziął jednak młoty i wykuł z nich końcówki do strzał według bardzo dokładnych instrukcji władcy. William Zdobywca uważany był zresztą za mężczyznę o nieprawdopodobnej sile. Pisano, że nikt nie był w stanie napiąć jego łuku, z którego władca bez problemu strzelał z konia podczas galopu. Również jego potomkowie zostali zapamiętani jako znakomici i silni łowcy. Według zapisków kronikarza Orderica Vitalisa Zdobywca stracił jednak w wypadkach podczas łowów w Nowym Lesie w Normandii swoich dwóch synów i wnuka. Od strzały zginął też choćby Miles z Gloucester, książę Hereford (XII w.). Podczas wigilijnego polowania został przeszyty strzałą, wystrzeloną z łuku własnego króla. Miała trafić w jelenia.
JAK SZLACHTA WIDZIAŁA ŁUK?
Powyższe przykłady pokazują, że angielska szlachta znała bojowe możliwości łuków. Wiedzieli oni, jak strzelać i jakie obrażenia mogą zadać. Choć preferowali walkę na koniach, z lancami i mieczami, mieli pojęcie, jakie zagrożenie niesie łuk.
Poza polowaniem łuk postrzegany był jednak przez rycerstwo jako broń właściwa dla najemników, wieśniaków i straży miejskiej. Zresztą najemnicy zostali zapamiętani przez historię jako najniżsi z najniższych w hierarchii - brutale, bluźniercy i łajdacy.
Z drugiej strony młodych ludzi nakłaniano do doskonalenia sztuki strzeleckiej. Jak pisał William FitzStephen, młodzieńcy całe lato spędzali na treningach i łuczniczych zabawach. Również Gerald z Walii wspominał o chłopach ćwiczących z łuku i z włócznią na wypadek wojny.
Niektórzy łucznicy osiągali zdumiewające efekty. Przykładem jest najemnik Benkin, o którym kronikarz Galbert z Brugii pisał jako o ekspercie w strzelaniu z łuku. Innym bohaterem kronik jest słynny Robert Boet w służbie Richarda de l’Aigle. Robert przewodził bandom, które terroryzowały państwo. Skończył na stryczku, ale jego naśladowcy Routiersi pamiętają jego czyny.
Za: Jim Brudbury – „Medieval Archer” Ikon. Bow Hunters, Gaston Phoebus, Livre de Chasse 1405
Comentários