Z reguły w niedzielę jest coś o gotowaniu, ale że temat fekalny ostatnio medialny, więc i my zamiast do stołu lecimy do kibelka ;)
Do kibelka czyli gdzie? Śmiało można stwierdzić, że średniowiecze "sławojkiem" stało, mniej lub bardziej rozwiniętym konstrukcyjnie.
Na terenach wiejskich był on elementem obejścia, blisko domu. Kopano dół, stawiano na nim latrynę i po sprawie. Jak się dół zapełniał, to kopano nowy i przestawiano konstrukcję kawałek dalej. Podstawowym minusem tego typu rozwiązania był brak szczelności, a pamiętamy, że na terenie obejścia była też obowiązkowo studnia i to kopana, a wiec o niedużej głębokości.
W miastach początkowo też stosowano latryny przydomowe, bo było jeszcze na nie miejsce. Jak przejrzymy plany urbanistyczne, to łatwo da się zauważyć, że domy w mieście były od ulicy, a za nimi często mieściło się całe "brudne" zaplecze, ogródki, itp. Dopiero wraz z zagęszczaniem się zabudowy trzeba było rozwiązać problem odprowadzania nieczystości. Toalety zaczęto wbudowywać w budynki, a ich zawartość odprowadzano do ulicznych rynsztoków. Do tychże wylewano też zawartość nocników.
Oczywiście w średniowiecznym mieście nie było kanalizacji jaką znamy dzisiaj, ale w księdze skarg sąsiedzkich z Londynu znajdziemy próby robienia jej na własną rękę. Niejaka Alice Wade podłączyła się toaletą do rynny dostarczającej wodę do publicznej latryny przez co rynna się zatykała a mieszkańcy domów, pod którymi biegła skarżyli się na odór. Władze miejskie nakazały rozbiórkę nielegalnego podłączenia w czasie 40 dni.
Poza domowymi toaletami w miastach budowano też publiczne, najczęściej na mostach, jako, że mosty służyły nie tylko przeprawie, ale też budowano na nich kramy były wręcz idealne do tego celu, bo wszelkie nieczystości spadały wprost do rzeki poniżej. Do obowiązków zarządcy mostu należało utrzymywanie w nich czystości i bieżące naprawy.
Do czyszczenia rynsztoków władze miast powoływały inne specjalne służby wybierające zawartość i wywożące ją poza mury miejskie.
Najlepiej pod względem toalet było oczywiście w zamkach, najczęściej były one w postaci wykuszów na zewnętrznych murach, ale te były dostępne dla straży i załogi. Pan miał swoje w budynku mieszkalnym, z którego wyprowadzano nieczystości systemami rynien. Nie zmienia to jednak faktu, że i w średniowiecznym mieście, jak i zamku z czasem robiło się smrodliwie, jednak szlachcic miał wiele okazji do opuszczenia swojego lokum i wyjechania z częścią załogi i dworu do innej posiadłości lub w gości do innego władcy. Wg manuskryptu Liber Urbani z XII w. dowiemy się też, że panu jako gospodarzowi przysługiwało prawo do oddawania moczu nawet w jadalni podczas uczty, musiał tylko odejść od stołu.
Na koniec - czym się podcierano? Tu jest zagadka, na pewno nie papierem, bo ten był znany w średniowieczu, ale w Chinach. Do Europy dotarł długo później. Najczęściej stawiane są hipotezy, że mchem, liśćmi, czy sianem. Tak czy inaczej niczym, co by się zachowało do naszych czasów.
Comments